Tak masz rację :) Jak dla mnie na pewno Oscar za Nagle zeszłego lata. Uważam, że Kleopatra też zasługuje na Oscara. W tym filmie Elizabeth stworzyła świetną kreację kobiety silnej ambitnej i potrzebującej miłości a także niewymownie pięknej. Nagrodę Davi di Donatello przyznałabym Liz za Brodźca jedyne do czego się przyczepię to zbyt czyste ręce jak na malarkę i nieco dziwne trzymania pędzla :)

A ja uważam że dwa Oscary to i tak nie lada wyczyn, zwłaszcza że aktorką była bardzo nierówną. Raz tworzyła wybitne kreacje a innym razem grała jakby na siłę. Często otrzymywała też role które wymagały od niej jedynie aby ładnie wyglądała. Oscar za „...Virginii Wolf” należał Jej się bez dwóch zdań. Oglądając ten film byłem w szoku jakie pokłady talentu ma w sobie ta kobieta. Ale pierwszego przyznałbym Jej za „Nagle, zeszłego lata”. Nagroda za „Bitterfield8” jest dla mnie trochę niezrozumiała bo nie była to jakaś wielka kreacja. Po rozdaniu Oscarow w 1961 roku Shirley Maclaine (która była wówczas typowana jako faworytka i rzeczywiście była znacznie lepsza) powiedziała „Przegrałam z tracheotomią” dając do zrozumienia że Liz otrzymała nagrodę z litości. I było w tym trochę racji... Gdyby Oscary dostawało więcej niż tylko jedna aktorka to nagrodzilbym Ją jeszcze za „Kotkę...”, no ale niestety zwyciężczyni może być tylko jedna a Jej konkurentka rzeczywiście była lepsza.