Nie w każdym filmie musi być akcja, to film bardziej psychologiczny, a nie "Bullitt". Mnie film akurat się podobał - zwłaszcza scena w barze (Gloria wbija obcas w but faceta) no i moment pościgu. Taylor może nie gra oscarowo, ale nie wiem jaką miała konkurencję na rozdaniu nagród akademii, więc nie mam co sie rozpisywać.

Akcja nie oznacza dla mnie tylko szybkich zmian planów czy pogoni i wyścigów. Akcja to coś, co rozgrywa się między bohaterami i dlatego uwielbiam dramaty psychologiczne, ale takie, które mają jakąś treść. O czym właściwie mówi "Butterfield 8"? To film o niczym. Z założenia miał jakąś treść do przekazania, ale nie udało się tego przełożyć na film. Istnieje masa poruszających dramatów, w których jest akcja, i to nie jest akcja w Twoim rozumieniu tego słowa. Mówię tu choćby o fascynujących obrazach na motywach dzieł Tennessee Williamsa. Czy "Kotce na gorącym blaszanym dachu", "Nagle, zeszłego lata" czy "Tramwaju zwanym pożądaniem" fizycznie dzieje się zbyt wiele? Nie, a jednak z każdego z tych filmów można wysnuć mnóstwo wniosków. I to są właśnie filmy z klasą. Elizabeth Taylor jest rewelacyjna w "Kotce...", a w "Nagle, zeszłego lata" udowadnia, jak wielkie możliwości aktorskie posiada.

zgadzam sie z toba, a co do oskara z "kotke..." tez. Ten film widzialam 2 razy i probowalam z niego wyciagnac cos ale na prozno:D:D:D

mio się film podobał.
obejrzałam go po kleopatrze zaraz, możecie mówić, że się nie znam, ale podobał mi się bardziej.
a z wyzej wymienionych filmów, uważam, że Oscara powinna dostać za "kotke...."

A mnie się film podobał. Arcydzieło to nie było, ale naprawdę interesujący film. Nie wiedziałem jak się skończy i mimo że grubo w środku nocy, a byłem zmęczony to oko mi się nawet nie przymknęło.

Liz Taylor jak zwykle świetna, to dzięki niej ten film błyszczał, ale nie tylko. Ostatnio obejrzałem jedne z najsłynniejszych filmów słynnych symboli seksu, jak 'Gilda' Rity i 'Bosonoga contessa' Avy, i muszę przyznać, że te klasyki strasznie mnie znudziły, zaś 'Butterfield 8' zapewnił rozrywkę przewyższającą moje oczekiwania po tym czego się na temat filmu naczytałem.

Wykluczyłabym Kleopatrę, ten film ma dwa dna. I to zaraz. Wielka klapa Hollywood, ale i ta piękny film. ''Za życia'' nie odniosła spektakularnego sukcesu. Liz powinna dostać Oscara za ''Nagle zeszłego lata''. To pionierski film. Natomiast ''BUtterfield 8'' to pomyłka w nagrodzie.

lubię jak ktoś mówi swoim głosem, brawo. muszę kiedyś zobaczyć ten "nagle zeszłego lata". mnie nieco ta teatralność "kotki" jednak przeszkadzała i ten mały minusik równoważy jego wartość z "butterfield". nie krytykuję sztuki "kotka..." natomiast "butterfield" ma rewelacyjny początek i przykuwa uwagę widza z samego początku, ciągle zaskakuje z racji swojego wieku.
czasem jak oglądam takie stare filmy to lubię pomyśleć, że jakaś scena może być dla dzisiejszego młodego widza prawie nieczytelna. w tym filmie też sobie taką znalazłem - jak liz idzie z futrem, by je oddać, a tu na chodniku żona jej adoratora, liz rezygnuje, bo widzi, że się spóźniła i targana emocjami odbiega z tego miejsca. rozumie, że szansa na zmianę swojego życia się od niej oddala, ale taka reakcja dziś jednak może sie wydać mocno przesadzona. mi się jednak podobało, jak i cały film.

A ja kocham ten film, mimo że ogólnie nie przepadam za takim stylem w kinie. Fabuła/treść mi to wszystko wynagradza.
Liz znakomita. Oscar w pełni zasłużony.