Gdyby nie ona Clift upadłby dużo wcześniej. Był jej jedyną prawdziwą miłością, ale także przyjacielem. Jednak to ona częściej miała okazję mu pomagać i to jak. Opiekowała się nim, zdobywała mu role, pomagała przetrwać najgorsze. W swiecie gwiazd taka przyjaźń to niezwykła rzadkość.
A gdzie coś więcej na temat Taylor-aktorki? Bo mnie np. znacznie bardziej to interesuje niż jej życie prywatne i związki.
O jej aktorskich dokonaniach można dowidzieć się z innych postów (no jeszcze o tym, że była lafiryndą). Ja napisałem o czymś, z czego niewiele osób zdaje sobie sprawę. Jest to po części odpowiedzią na pytanie dlaczego tyle małżeństw i rozwodów miała Elizabeth. To, że była świetną aktorką i swego czasu jedną z największych gwiazd Kina wie chyba każdy, kto choć trochę się nim interesuje. Szkoda, że większość postrzega ją jako mocno ?szurniętą? starszą panią z dziwaczną fryzurą.
O jej przyjaźń z Cliftem to było coś naprawdę unikalnego, zwłaszcza w Hollywood.
Lafiryndą?
Elizabeth Taylor znana jest z tego, że nie sypiała z mężczyznami, którzy nie byli jej mężami. Gdzie ty w niej widzisz lafiryndę?
Racja, szczególnie wtedy gdy w czasie małżeństwa z Toddem romansowała jeszcze z jego przyjacielem Eddiem, choć później wyszła za niego za mąż. Aktorka jak aktorka, nie przepadam za nią, ale ma w swoim dorobku parę wybitnych i światłych ról. Jednak przestańcie już ją wyświęcać, bo tego słuchać nie można !
Chyba cos ci sie pomylilo. Z tego co do tej pory napisano Elizabeth zainteresowala sie Fisherem tylko dlatego, ze byl kopia Todda, gdyby nie probowal go nasladowqc na kazdym kroku zapewne nie wzbudzilby jej zainteresowania.
Tak, wszyscy wiemy, ze za Elizabeth nie przepadasz, ale wreszcie przestan ciagle krytykowac te aktorke - nie lubisz jej, ok, ale spadaj z jej forum i nie wkurzaj fanow bo kazda jedna twoja wypowiedz na jej temat jest wielce pretensjonalna i antypatyczna. Idz lepiej wypiewac pod niebiosa Vivien, lepiej ci to wychodzi.
Wychwalam pod niebiosa Leigh, owszem. Ale nie mam problemu by o niej powiedzieć że była nimfomanką, alkoholiczką, przeklinała niczym szewc. Takie są fakty i nie powinno się mieć problemu z ich przyjęciem. Pozwolę sobie jednak zauważyć że podobnie jak ja opanowałeś forum z Brigitte Bardot i podobnie jak ja wychwalasz Bardotkę. Oczywiście nie będę się wtrącać, bo mało o niej wiem i mam jakichkolwiek podstaw do dyskusji o niej.
Zainteresowała się kopią ? A czym się różni zdrada od zdrady zainteresowanej czyjąś kopią ? Forum służy do dyskusji, nie do kopiowania jednej wypowiedzi w innych słowach.
Byłaś materacem ? :D
Bez ironii, to podobno wiele osób ( z grona znajomych państwa Todd miało tak twierdzić ), że zakochali się z Eddy'm od pierwszego wejrzenia, przed śmiercią Mike'a w katastrofie. Niektórzy biografowie i filmowcy posuwają się nawet do stwierdzeń że Mike o tym wiedział, jednak to typowo plotkarska prasa i nie wierzyłabym temu.
Wiem to z przeczytanych książek o Liz. Przestań już udowadniać jaka to Liz była zła, lepiej poczytaj więcej książek o niej, a nie skupiasz się na wypocinach Bretta.
Ile razy mam podkreślać że nie kieruje się wyłącznie Brettem ? A nawet jeśli to co - w każdych "wypocinach" i ploteczkach jest kropla zdrowego rozsądku i prawdy". Oczywiście że nie była złą kobietą, ale czy ja to gdzieś wyraźnie napisałam ? Bo mnie się wydaje ze nie. Co do biografii - lubię je i czytam, ale podobnie jak kryminały są to tak naprawdę bzdury nie wnoszące nic do naszego życia, oparte na zasadzie niesienia rozrywki. I uwierz mi, mam dużo ciekawszych rzeczy do czytania, ale takie informacje można również znaleźć na stronach internetowych itd. Kocham stare kino, szanuję każdego filmowca tamtych czasów, kocham ten czar, urok i symetrie - tak mówi Ashley w książce "Przeminęło z wiatrem", pamiętasz ? Ale nie kocham tego na tyle żeby zmarnować najlepsze lata mojego życia i upodobnianie się do starych gwiazd, krytykowanie ich, wychwalanie. Ja tylko staram się je obiektywnie ocenić, powołując się czasami na źródła w postaci biografii itd. Ale najlepszym źródłem informacji jest zdrowy rozsądek i umiejętność logicznego myślenia. Tak samo jest z Elizabeth. Nie uwierzę że w książce będącej częściowo jej autobiografią przyjmie odpowiedni punkt widzenia na tyle, by obiektywnie ocenić siebie. Bez wad, bez zalet. To bardzo trudne. A my jako odbiorcy jej talentu i postaci możemy to zrozumieć trochę trzeźwiej - nawet bez szmuglowania jej biografii.
Bardzo cenię za wiedzę o starym kinie, ale to już dobrze wiesz
Pozdrawiam :)
Magda
Nie chce mi się wydawać dziś w poważne dyskusje. Brett sam zdecydował w jakim tonie będzie jego biografia i od pierwszych zdań widzimy jego stosunek do niej. Elizabeth była bardzo szczera i każdy kto się nią interesuje to wie. Ja jej wierzę, jest moim wzorem, i nie marnuje czasu, czytając o niej. Zamierxam w pełni poświęcić się kinie i jego dzieciom.
Szczęśliwego Nowego Roku.
Wolę parę słów zdrowej krytyki niż nachalne pochlebstwa. Chciałabym się również poświecić kinie, ale nie mogę. A wiesz dlaczego ? Bo mój kraj nie daje mi na to możliwości, bo z humanistyczną głową nie znajdę dziś żadnej pracy. A stare kino jest już przeszłością - chleba mi jutro nie da. Nawet jeżeli chciałabym zostać aktorką to co - dzisiaj preferuje się zupełnie inny wymiar kręcenia filmów.
Dziękuje, wzajemnie.
PS: Wracając do Bretta, to do dziś pamiętam ostatnie zdania tej książki. Brzmiały one mniej więcej tak.
" Nikt ze współczesnych Taylor, może poza Dietrich, Garbo i Stanwyck nie był w stanie dorównać jej blasku. A żadna z dzisiejszych gwiazd nie jest nawet godna by się o niego otrzeć".
Czytając powieść Bretta przez cały czas miałam wrażenie że autor pisze ją, owszem subiektywnie, ale cały czas oddaje jej hołd - jako aktorce, damie, legendzie kina.
Wybacz, ale twoim wypocinom dotycacym Elizabeth Taylor daleko jest do obiektywnych. WSZYSTKIM.
Jezeli kogos nie lubisz, to najlepiej sie na jego temat nie wypowiadaj. Mama cie nie nauczyla, ze lepiej milczec niz mowic cos niemilego?
Co do Bardotki, to na szczescie ja juz z tego wyroslem, miejmy nadzieje, ze i ciebie to spotka;)
Mama nauczyła mnie bardzo wielu pożytecznych rzeczy, między innymi tego że zwroty typu "Ci", "Tobie" piszemy z dużej litery, podobnie jak nie używamy kolokwializmów typu "spadaj".
Nie mam nic do samej treści Twoich wypowiedzi, ale śmieszyło mnie gdy przejrzałam forum Brigitte Bardot z czystej ciekawości i czytałam informacje " że to takie niezwykłe uczucie gdy otrzymujesz coś od Największego Symbolu Seksu Wszech czasów"
Moim jednym źródeł informacji nie są tylko książki Bretta, właściwie od niego czytałam tylko tą o Liz, uwierz mi, ja nie jestem leniwa i mam naprawdę dużo ciekawszych książek do czytania.
Pozdrawiam
Ci i Tobie z wielkich liter uzywam tylko w stosunku do osob, ktore darze szacunkiem, a trudno mi szanowac kogos kto jest tak stronniczy i nieobiektywny w stosunku do jednej z moich ulubienic, wiec sorry;)
No, mialo sie w bani, tez sie z tego usmialem, co nie zmienia faktu, ze nadal tak uwazam, hahaha:D
Pewien mądry człowiek, Antoine de Saint-Exupéry powiedział kiedyś że "Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga ".
Udowodniłeś tylko tym zdaniem swoje podejście do osób, które mają inne zdanie na pewne tematy, udowodniłeś tym swoją kulturę wobec nich. Naprawdę, szkoda mi takiej hipokryzji. Ja "Ci" i "Tobie" używam zawsze, obojętnie czy odpowiadam internetowo na zaczepki prawdziwych hejterów czy autorów wartościowych wypowiedzi. Klasa to coś więcej niż ładne słowa i ponadprzeciętna wiedza, klasa to pewien ogół zachowań i sposób bycia. Nigdy w życiu nie obraziłam Elizabeth wyzywając ją z błotem i nigdy tego nie zrobię, bo nie miesza się z błotem zmarłych.
Ale kazda twoja wypowiedz na jej temat jest negatywna, krytyczna, obrazliwa i obrazoburcza, nie ma w zadnej krzty obiektywizmu. Czytajac twoje komentarze na temat Elizabeth mozna sobie pomyslec, ze byla to zla kobieta, zona, aktorka. Nic specjalnego, totalne dno ktore jednak pozostalo jedna z najwiekszych legend w historii kinematografii. Jakim zatem cudem?
Dlaczego obraźliwa ? Czy kiedykolwiek nazwałam ją lafiryndą, miernotą ( no może raz, ale zmieniłam zdanie ), diabeł wcielonym ? Nie przypominam sobie.
Poczytaj sobie swoje wypociny, dziewczyno i uswadom sobie, ze ociekaja jadem.
Masz jakis problem, seryjnie.
Dlaczego tak się na mnie rzucasz ? Bo mam inne zdanie niż Ty, czytam inne biografie, a może przeszłam na złą stronę mocy ? Co ja Ci takiego zrobiłam ? Z panią Ireną Szczepaniak i darkmarry potrafiłam rozmawiać normalnie o Elizabeth, mimo że obie są do niej przywiązane.
Bo boli mnie, ze ktos jest tak nastawiony anty do kogos innego, bez jakichkolwiek ku temu podstaw. Co ci daje prawo nazywac Elizabeth miernota, wrakiem czlowieka? Twoje teksty sa naprawde wstretne.
Mam podstawy, ale niestety dla Ciebie są one herezją. Wiesz mnie też boli jak ktoś miesza z błotem księżnę Dianę, choć WYBITNIE nie ma podstaw.
Zalosnym jest, ze swoja wiedze na temat Elizabeth czerpiesz z tak "powaznego" zrodla jak ksiazka Bretta. Rownie dobrze mozesz sie chwalic, ze czytax fakt czy super express, to ta sama liga.
Coś co jest sprzeczne z czyimiś poglądami zawsze takie będzie. Ale to było to przewidzenia że ta książka będzie ciosem dla fanów.
Niestety, moja godność osobista nie pozwala mi podać pewnym nazwisk, ale myślę że się domyślasz.
Pierwsze slysze to od ciebie, jakies brednie pleciesz, czytalem z 10 ksiazek o Elizabeth i w ZADNEJ nie bylo takowej informacji. Podaj zrodlo a nie zaslaniasz sie jakimis pseudorzetelnymi stronkami.
No tak, skoro czytasz same biografie ( mam wrażenie że w nadmiarze szkodzą ) to gdzie ja szukam u Ciebie kultury słowa i szacunku do człowieka.
Taaaak, bo uzywam samych epitetow i przeklenstw w stosunku do ciebie i twoich egzaltowanych wypowiedzi.
Poczytaj lepiej bretta i inne brednie, ta literatura faktowo-superekspresowa to cos co takie zadne sensacji hejterki jak ty lubia najbardziej.
Ja jestem bardzo zadowolona że w wieku 13 lat chętnie sięgam po literatury biografów i perełki autorów XIX wieku.
Przeczytałam na jednym z fanpegów Vivien, że Olivier i osoby z jej otoczenia miały tak twierdzić. Autorka / autor tej teorii powołuje się na biografię Anne Edwards. Osobiście czekam w kolejce do wypożyczenia tej książki :D
Wyznała tak w jednym ze swoich wywiadów przed śmiercią. Przynajmniej tak miała. Znalazłam tą informację ma jednej ze stron poświęconej Elizabeth. Obawiam się jednak że była anglojęzyczna.